Na inaugurację nowego sezonu rowerowego wybrałam się z przyjaciółmi do Studzionki koło Łubnian. Co prawda "świętej" wody jeszcze nie było - widać jeszcze KTOŚ nie wierzy, że wiosna jest tuż, tuż(brak mechanizmu tłoczącego wodę ze studni), to i tak odbyło się uroczyste gotowanie herbaty i zjadło się symboliczny kawałek babki (własnoręcznie upieczony przez jedną z uczestniczek wyprawy).A wracając do braku wody... Nikt z nas nie pomyślał, by zabrać większą jej ilość ze sobą na wyprawę (a niby taką doświadczoną turystką rowerową jestem:-D ) i trzeba było wrócić się po nią do najbliższych domów, bo jęzory wisiały nam do pedałów z pragnienia. Dziękujemy ludziom, którzy nas poratowali życiodajnym płynem i ich psu, że nie pożarł mnie żywcem, kiedy na mnie wyskoczył przez okno domu - może i jemu chciało się pić? :-D Po "polowaniu" na wodę herbata okazała się doskonała. W życiu tak dobrej nie piłam:-D
Las zmienił się bardzo przez te parę miesięcy. Niestety drogi leśne prowadzące do Studzionki są wręcz zdewastowane. Mam nadzieję, że wkrótce się poprawią.
I tak oto zaczęło się ...W efekcie 35 km na liczniku już się pojawiło. To tak na rozgrzewkę:-) Życzę wszystkim odwiedzającym mojego bloga wielu sukcesów, prywatnych rekordów i przygód.
|
Pierwsza fotka w tym sezonie |
|
Studzionka - gotowanie herbaty na gazie:-) |
|
Inauguracja dotyczyła również nowego sprzętu:-) |
|
Poszłam w krzaczki i oto co zobaczyłam... |
|
Na trasie między Brynicą, a Grabczokiem. |
|
Na trasie między Brynicą, a Grabczokiem. |