W tym wyjątkowo późno udało się wyruszyć rowerem na pierwsza trasę. Zalegający śnieg pozwolił na to dopiero w kwietniu. Mam więc zaległości, których, póki co, nie będzie łatwo nadrobić ze względu na pracę, do której niestety człowiek musi chodzić czasem częściej niż powinien. Mimo wszystko jednak, w natłoku codziennych zajęć, trzeba znaleźć czas dla siebie. Na razie licznik wskazuje niecałe 400 km, ale plany są ambitne. Przede wszystkim chciałabym w tym sezonie zamknąć sprawę DREWNIANYCH KOŚCIOŁÓW OPOLSZCZYZNY. Pozostało ich niewiele, ale...zawsze do nich jakoś tak nie po drodze. Trzeba będzie poświęcić kilka solidnych wypraw na zwieńczenie dzieła. W drugiej kolejności chciałabym dotrzeć rowerem do Lichenia oraz zdobyć kilka nowych szczytów tatrzańskich. O szczegółach będę pisała w kolejnych postach. Zapraszam do śledzenia moich poczynań. Na razie kręcę się po okolicy modląc się o choć jeden pogodny weekend.
Poniżej fotki z inauguracji sezonu - nad jeziorem Srebrnym w Osowcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz