Wszystko
przygotowane było już dzień wcześniej jak zwykle. Trasa, bagaż… Pogoda też była
- aż za dobra. Upał 30 stopniowy nie uatrakcyjniał nam wypadu, ale jak się nie
ma co się lubi... Wszystko wskazywało na to, że czeka nas solidne pieczenie się
na wolnym ogniu. Tak też było. Zaplanowałam wiele odpoczynków - długich
odpoczynków. Nastawiłam się na powolne pedałowanie i wiele postojów w cieniu. Na
szczęście był po drodze akwen w Michalicach, który da nam cień jak i chłodną
wodę do kąpieli. Start nastąpił o godzinie 7:30, 29 lipca 2013 r.
29 lipca - 1 sierpnia 2013 r.
Ilość przejechanych kilometrów:
265 km
|
Przebieg całej trasy |
I dzień
TRASA:
Murów - Pokój - Domaszowice - Michalice - Namysłów
55, 1 km
|
Przebieg trasy I dzień |
|
Wykres prędkości i wysokości wraz z pozostałymi danymi |
Wow,
ale gorąco! 34 stopnie dały się nam we znaki. Ale od początku! Wyjazd nastąpił
punktualnie – no prawie. Jedna z koleżanek przyjechała z lekkim opóźnieniem ze
względu na kota, który zwiał z domu jakby przeczuwając, że jej pani znów
wyjeżdża. Używając podstępu dała się jednak zwabić i została uwięziona na 4
długie dni w chłodzie domu. Opuściłyśmy naszą okolicę jadąc lasem -dotarłyśmy
do Pokoju, dalej Domaradz, Starościn, Domaszowice. Tam zaliczyłyśmy dłuższą
przerwę pod wiatą wcinając drugie śniadanie i lody. Dalej ruszyłyśmy w kierunku
Michalic, gdzie zwiedziłyśmy drewniany kościół pw. Św.Michała Archanioła. Po
pieczątkę do książeczek kolarskich weszłyśmy na plebanię. Bardzo mile powitał
nas proboszcz parafii. W zw. z tym, ze Michalice okazały się wioska bez sklepu
poratował nas "obiadem", który przygotowałyśmy sobie na grillu.
Pozdrawiamy owego księdza serdecznie i raz jeszcze: "Bóg zapłać". Tak
sie stało, że nie miałyśmy zapałek. Zapalniczkę sprezentował nam przechodzień, który
zdradził się akurat tym, że odpalał papierosa. Skonfiskowałam mu ową
zapalniczkę i pojechałyśmy ucieszone dalej. Potem prawie zjadła nas Maryśka - pies
jednej z mieszkanek. W ramach przeprosin dostałyśmy ketchup i musztardę. Tak da
się żyć!:-) Ludzie bywają pomocni. Nad jeziorem w Michalicach pożarłyśmy obiad
i długo odpoczywałyśmy w cieniu drzew ciągle chłodząc się w jeziorze. Z
Michalic dotarłyśmy do Namysłowa. Nasz zaklepany nocleg okazał się meliną, a
właścicielki nie było w domu. Dałyśmy stamtąd dyla. Kilka domów dalej znalazłyśmy
nocleg. Tańszy i kulturalny.
|
Chwila wyjazdu z własnego podwórka |
|
Przy zamku w Starościnie |
|
Postój w Domaszowicach |
|
Jedna z przerw |
|
Pod drewnianym kościołem w Michalicach |
|
Nad jeziorem w Michalicach |
|
Rynek namysłowski |
|
Namysłów - przy fontannie "Chłopiec z rybą" |
|
Brama wjazdowa do miasta - namysłów |
II dzień
TRASA:
Namysłów - Pągów - Dobroszyce - Dobra - Dobrzeń- Trzebnica
76, 4 km
|
Przebieg trasy II dzień |
|
Wykres prędkości i wysokości wraz z pozostałymi danymi |
W nocy rozpętało się prawdziwe
piekło. Solidna wichura poszarpała okoliczne drzewa, a deszcz podmył wiele
dróg. Skutki nawałnicy prześladowały nas przez cały dzień. Udało się nam
wydostać z kwatery kolo 11. Problem z zamkiem w drzwiach nieco nas zdenerwował.
Był moment, ze oglądałyśmy nasze pojazdy przez szybę i zastanawiały się jak je
uwolnić. Udało się jednak! Zamek puścił! Dzień okazał się bardzo trudny
technicznie. Nie dość, ze czekały nas do pokonania Wzgórza Trzebnickie, to
jeszcze wiatr wiał tak, że momentami pedałowałyśmy w miejscu. Po drodze dopadł
nas niewielki deszcz, ale udało się nam w odpowiednim czasie zaparkować na
jednym z napotkanych przystanków pks. O 20.03 Trzebnica została zdobyta.
Zmęczone dotarłyśmy na naszą kwaterę. Udało się nam wybłagać coś do jedzenia -
jakieś resztki ponoć. Smakowały wybornie. Na koniec zaserwowano nam herbatę
-pycha. Wracając do pokoju odkryłyśmy zabytkowy instrument klawiszowy. Udało
się nam go uruchomić. Fajny! Niewiele trzeba człowiekowi do szczęścia. Coś zjeść,
umyć się, położyć i mieć z kim podzielić się radością i smutkiem.
|
Wyjazd z kwatery w Namysłowie |
|
Okolice Pągowa - to tam stoi pełno wiatraków |
|
Na trasie |
|
Brzeziny - schronienie przed deszczem dał nam przystanek pks :-) |
|
Widok po nawałnicy - jakieś 10 km przed Trzebnicą |
|
Na kwaterze w Trzebnicy - niestety nie dysponuje lepszym zdjęciem |
III dzień
TRASA:
Trzebnica - Kątna - Chrząstawa Mała - Chrząstawa Wielka - Czernica
49, 1 km
|
Przebieg trasy III dzień |
|
Wykres prędkości i wysokości wraz z pozostałymi danymi |
Dzień
rozpoczęłyśmy od pysznego śniadania w naszym bardzo miłym pensjonacie. Udało
się nam tak dogadać z właścicielami, że rowery zostały pod zamknięciem, a my
ruszyłyśmy na podbój tych wszystkich miejsc, które sobie zaplanowałyśmy. Udało
się nam częściowo zwiedzić klasztor sióstr boromeuszek. Poniekąd wkradłyśmy się
tam trochę nielegalnie, ale wyszłyśmy już zupełnie legalnie. Siostra, która nas
dopadła usiłowała nam opowiedzieć nieco historii, ale trochę przynudzała i jak
tylko nadarzyła się okazja wyszłyśmy po angielsku. Bazylika okazała się
imponująca i przede wszystkim bardzo stara. W katakumbach spoczywa tu 22
Piastów Śląskich, a w bazylice sama św. Jadwiga. Udało się nam nawet zobaczyć
Jej relikwie jak i relikwie JP 2. Przeszłyśmy Dużą Ścieżkę św. Jadwigi, gdzie
odkryłyśmy kamienie z Jej cnotami. Zabawiłyśmy się więc w podchody, bo niektóre
kamienie - w sensie punktów kontrolnych - były nieźle schowane. Po zwiedzaniu
zaliczyłyśmy porządny obiad, zapakowały graty i opuściły Trzebnicę. Górki były
imponujące, a zjazdy mega szybkie. Niestety drogi nierówne, wiec nie można było
jechać z max prędkością, bo groziło to wypadkiem. Pokonałyśmy 50 km w dość
agresywnym terenie. Zamieszkałyśmy w Czernicy pod Wrocławiem. 3 etap trasy
okazał udany.
|
Kaplica w klasztorze |
|
Przed drzwiami kaplicy w klasztorze |
|
Przed figurą Karola Boromeusza w klasztorze |
|
Drzwi wejściowe do kaplicy |
|
Sarkofag św. Jadwigi |
|
Jeden z bocznych ołtarzy w bazylice trzebnickiej |
|
Info z krypty |
|
Podziemi bazyliki |
|
Jeden z bocznych ołtarzy |
|
Przed bazyliką |
|
Rotunda 5 stołów |
|
Przed zabytkowym domem w Trzebnicy - na Dużej Ścieżce św. Jadwigi |
|
Grota Lurdzka przy kaplicy leśnej na Dużej Ścieżce św. Jadwigi |
|
Kaplica leśna pw. 14 Wspomożycieli |
|
Koło Aquaparku - na szlaku dla dzieci - Koci szlak.
Sympatyczne kotki porozrzucane są po najbliższej okolicy.
Czy to na wzór wrocławskich krasnali? |
|
Nad stawami w Trzebnicy |
|
Widok na bazylikę |
|
Po 2 dniach braku kawy - turystki(mające nałóg jak widać) okazały swe zadowolenie:-) |
|
Wyjazd z Trzebnicy |
IV dzień
TRASA:
Czernica - Jelcz - Laskowice - Mąkoszyce - Karłowice - Pokój - Okoły - Murów
74, 4 km
|
Przebieg trasy IV dzień |
|
Wykres prędkości i wysokości wraz z pozostałymi danymi |
Wyjazd z Czernicy po solidnym śniadaniu na tarasie nastąpił koło 10:00. W Jelczu - Laskowicach pomyliłyśmy drogę i uznałyśmy, że nie będziemy się wracały. Dopasowałyśmy trasę do tego, co akurat można było dopasować i pojechałyśmy dalej. Niewiele straciłyśmy - dzięki tej pomyłce ominęła nas średnia przyjemność przedzierania się przez miasto, gdzie kierowcy często nie traktują rowerzystów poważnie. Tego dnia temperatura znów rosła z godziny na godzinę. W Karłowicach spotkałyśmy 3 chłopaków, który podróżowali tak jak my. Jechali nad Jezioro Turawskie z Wrocławia. Podpowiedziałyśmy im kilka skrótów, ale czy się nie pogubili tego nie wiemy niestety. Nie wyglądali na zaprawionych w boju, więc myślimy do dziś, że nocleg zdarzył im się wcześniej niż zaplanowali początkowo. Po kilku odpoczynkach dotarłyśmy szczęśliwie do domu.
|
Na jednym z postojów ostatniego dnia |
|
Postój w Karłowicach |
|
Powrót do Krainy Borsuka :-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz