INFO O MNIE
Jestem fanką pływania, roweru i walkingu. Moją pasją jest zdobywanie górskich szczytów i poznawanie świata na dwóch kółkach. Fascynuje mnie Stobrawski Park Krajobrazowy, w którego sercu przyszło mi żyć. Pływanie nauczyło mnie respektu przed naturą oraz tego, że codziennie stać mnie na nowy sukces, a słabości są tylko po to, by się z nimi zmierzyć i je pokonywać.

sobota, 3 sierpnia 2013

RELACJA Z WYPRAWY ROWEROWEJ DO TRZEBNICY

Wszystko przygotowane było już dzień wcześniej jak zwykle. Trasa, bagaż… Pogoda też była - aż za dobra. Upał 30 stopniowy nie uatrakcyjniał nam wypadu, ale jak się nie ma co się lubi... Wszystko wskazywało na to, że czeka nas solidne pieczenie się na wolnym ogniu. Tak też było. Zaplanowałam wiele odpoczynków - długich odpoczynków. Nastawiłam się na powolne pedałowanie i wiele postojów w cieniu. Na szczęście był po drodze akwen w Michalicach, który da nam cień jak i chłodną wodę do kąpieli. Start nastąpił o godzinie 7:30, 29 lipca 2013 r.

29 lipca - 1 sierpnia 2013 r.

Ilość przejechanych kilometrów:

265 km

Przebieg całej trasy

I dzień

TRASA:
Murów - Pokój - Domaszowice - Michalice - Namysłów

55, 1 km

Przebieg trasy I dzień

Wykres prędkości i wysokości wraz z pozostałymi danymi

Wow, ale gorąco! 34 stopnie dały się nam we znaki. Ale od początku! Wyjazd nastąpił punktualnie – no prawie. Jedna z koleżanek przyjechała z lekkim opóźnieniem ze względu na kota, który zwiał z domu jakby przeczuwając, że jej pani znów wyjeżdża. Używając podstępu dała się jednak zwabić i została uwięziona na 4 długie dni w chłodzie domu. Opuściłyśmy naszą okolicę jadąc lasem -dotarłyśmy do Pokoju, dalej Domaradz, Starościn, Domaszowice. Tam zaliczyłyśmy dłuższą przerwę pod wiatą wcinając drugie śniadanie i lody. Dalej ruszyłyśmy w kierunku Michalic, gdzie zwiedziłyśmy drewniany kościół pw. Św.Michała Archanioła. Po pieczątkę do książeczek kolarskich weszłyśmy na plebanię. Bardzo mile powitał nas proboszcz parafii. W zw. z tym, ze Michalice okazały się wioska bez sklepu poratował nas "obiadem", który przygotowałyśmy sobie na grillu. Pozdrawiamy owego księdza serdecznie i raz jeszcze: "Bóg zapłać". Tak sie stało, że nie miałyśmy zapałek. Zapalniczkę sprezentował nam przechodzień, który zdradził się akurat tym, że odpalał papierosa. Skonfiskowałam mu ową zapalniczkę i pojechałyśmy ucieszone dalej. Potem prawie zjadła nas Maryśka - pies jednej z mieszkanek. W ramach przeprosin dostałyśmy ketchup i musztardę. Tak da się żyć!:-) Ludzie bywają pomocni. Nad jeziorem w Michalicach pożarłyśmy obiad i długo odpoczywałyśmy w cieniu drzew ciągle chłodząc się w jeziorze. Z Michalic dotarłyśmy do Namysłowa. Nasz zaklepany nocleg okazał się meliną, a właścicielki nie było w domu. Dałyśmy stamtąd dyla. Kilka domów dalej znalazłyśmy nocleg. Tańszy i kulturalny. 

Chwila wyjazdu z własnego podwórka
Przy zamku w Starościnie
Postój w Domaszowicach
Jedna z przerw

Pod drewnianym kościołem w Michalicach
Nad jeziorem w Michalicach



Rynek namysłowski
Namysłów - przy fontannie "Chłopiec z rybą"
Brama wjazdowa do miasta - namysłów


II dzień

TRASA:
 Namysłów - Pągów - Dobroszyce - Dobra - Dobrzeń-  Trzebnica

76, 4 km

Przebieg trasy II dzień

Wykres prędkości i wysokości wraz z pozostałymi danymi

W nocy rozpętało się prawdziwe piekło. Solidna wichura poszarpała okoliczne drzewa, a deszcz podmył wiele dróg. Skutki nawałnicy prześladowały nas przez cały dzień. Udało się nam wydostać z kwatery kolo 11. Problem z zamkiem w drzwiach nieco nas zdenerwował. Był moment, ze oglądałyśmy nasze pojazdy przez szybę i zastanawiały się jak je uwolnić. Udało się jednak! Zamek puścił! Dzień okazał się bardzo trudny technicznie. Nie dość, ze czekały nas do pokonania Wzgórza Trzebnickie, to jeszcze wiatr wiał tak, że momentami pedałowałyśmy w miejscu. Po drodze dopadł nas niewielki deszcz, ale udało się nam w odpowiednim czasie zaparkować na jednym z napotkanych przystanków pks. O 20.03 Trzebnica została zdobyta. Zmęczone dotarłyśmy na naszą kwaterę. Udało się nam wybłagać coś do jedzenia - jakieś resztki ponoć. Smakowały wybornie. Na koniec zaserwowano nam herbatę -pycha. Wracając do pokoju odkryłyśmy zabytkowy instrument klawiszowy. Udało się nam go uruchomić. Fajny! Niewiele trzeba człowiekowi do szczęścia. Coś zjeść, umyć się, położyć i mieć z kim podzielić się radością i smutkiem.

Wyjazd z kwatery w Namysłowie
Okolice Pągowa - to tam stoi pełno wiatraków

Na trasie


Brzeziny - schronienie przed deszczem dał nam przystanek pks :-)
Widok po nawałnicy - jakieś 10 km przed Trzebnicą

Na kwaterze w Trzebnicy - niestety nie dysponuje lepszym zdjęciem


III dzień

TRASA: 
Trzebnica - Kątna - Chrząstawa Mała - Chrząstawa Wielka - Czernica

49, 1 km

Przebieg trasy III dzień

Wykres prędkości i wysokości wraz z pozostałymi danymi

Dzień rozpoczęłyśmy od pysznego śniadania w naszym bardzo miłym pensjonacie. Udało się nam tak dogadać z właścicielami, że rowery zostały pod zamknięciem, a my ruszyłyśmy na podbój tych wszystkich miejsc, które sobie zaplanowałyśmy. Udało się nam częściowo zwiedzić klasztor sióstr boromeuszek. Poniekąd wkradłyśmy się tam trochę nielegalnie, ale wyszłyśmy już zupełnie legalnie. Siostra, która nas dopadła usiłowała nam opowiedzieć nieco historii, ale trochę przynudzała i jak tylko nadarzyła się okazja wyszłyśmy po angielsku. Bazylika okazała się imponująca i przede wszystkim bardzo stara. W katakumbach spoczywa tu 22 Piastów Śląskich, a w bazylice sama św. Jadwiga. Udało się nam nawet zobaczyć Jej relikwie jak i relikwie JP 2. Przeszłyśmy Dużą Ścieżkę św. Jadwigi, gdzie odkryłyśmy kamienie z Jej cnotami. Zabawiłyśmy się więc w podchody, bo niektóre kamienie - w sensie punktów kontrolnych - były nieźle schowane. Po zwiedzaniu zaliczyłyśmy porządny obiad, zapakowały graty i opuściły Trzebnicę. Górki były imponujące, a zjazdy mega szybkie. Niestety drogi nierówne, wiec nie można było jechać z max prędkością, bo groziło to wypadkiem. Pokonałyśmy 50 km w dość agresywnym terenie. Zamieszkałyśmy w Czernicy pod Wrocławiem. 3 etap trasy okazał udany. 


Kaplica w klasztorze





Przed drzwiami kaplicy w klasztorze 
Przed figurą Karola Boromeusza w klasztorze
Drzwi wejściowe do kaplicy
Sarkofag św. Jadwigi
Jeden z bocznych ołtarzy w bazylice trzebnickiej
Info z krypty
Podziemi bazyliki
Jeden z bocznych ołtarzy

Przed bazyliką
Rotunda 5 stołów

Przed zabytkowym domem w Trzebnicy - na Dużej Ścieżce św. Jadwigi
Grota Lurdzka przy kaplicy leśnej na Dużej Ścieżce św. Jadwigi
Kaplica leśna pw. 14 Wspomożycieli
Koło Aquaparku - na szlaku dla dzieci - Koci szlak.
Sympatyczne kotki porozrzucane są po najbliższej okolicy.
Czy to na wzór wrocławskich krasnali?
Nad stawami w Trzebnicy

Widok na bazylikę
Po 2 dniach braku kawy - turystki(mające nałóg jak widać) okazały swe zadowolenie:-)
Wyjazd z Trzebnicy


 IV dzień

TRASA:
 Czernica - Jelcz - Laskowice - Mąkoszyce - Karłowice - Pokój - Okoły - Murów

74, 4 km

Przebieg trasy IV dzień

Wykres prędkości i wysokości wraz z pozostałymi danymi

Wyjazd z Czernicy po solidnym śniadaniu na tarasie nastąpił koło 10:00. W Jelczu - Laskowicach pomyliłyśmy drogę i uznałyśmy, że nie będziemy się wracały. Dopasowałyśmy trasę do tego, co akurat można było dopasować i pojechałyśmy dalej. Niewiele straciłyśmy - dzięki tej pomyłce ominęła nas średnia przyjemność przedzierania się przez miasto, gdzie kierowcy często nie traktują rowerzystów poważnie. Tego dnia temperatura znów rosła z godziny na godzinę. W Karłowicach spotkałyśmy 3 chłopaków, który podróżowali tak jak my. Jechali nad Jezioro Turawskie z Wrocławia. Podpowiedziałyśmy im kilka skrótów, ale czy się nie pogubili tego nie wiemy niestety. Nie wyglądali na zaprawionych w boju, więc myślimy do dziś, że nocleg zdarzył im się wcześniej niż zaplanowali początkowo. Po kilku odpoczynkach dotarłyśmy szczęśliwie do domu.

Na jednym z postojów ostatniego dnia
Postój w Karłowicach

Powrót do Krainy Borsuka :-)

























































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz